piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 2

 "Everything will be okay in the end.
If is not okay,
Then it's not the end." - Ed Sheeran
Któryś raz przeczytała to jedno słowo, napisane czarnym atramentem. Nie mogła poznać stylu pisma. Jeszcze się z takim nie spotkała. Lecz nie to ją martwiło najbardziej. Jej myśli zajmowały tylko trzy główne pytania: Co to może oznaczać? Za co ją tak właściwie przeprasza? Od kiedy to śmierciożercy znają to słowo?! Wydawało jej się, że ma gorączkę. Było jej duszno, nie mogła oddychać. Małe kropelki potu pojawiły się na jej czole. Myślała intensywnie. Próbowała przewiercić tą małą kartkę, za pewne z notesu, swoim wzrokiem. Studiowała spojrzeniem każdy najmniejszy odcinek liściku.

- Nareszcie! - krzyknęła niespodziewanie.

Albowiem znalazła coś, co mogło pomóc jej w dalszym śledztwie. Że też wcześniej tego nie zauważyła! Na samym rogu kartki wisiało coś bardzo małego i wąskiego. Błyszczało się lekko... Gdy tego dotknęła upadło to na jej dłoń. Zabolało. Coś ostrego, chociaż tak małe to potrafiło nadciąć jej skórę, z której sączyła się już wąska strużka krwi. Przyłożyła do dłoni chusteczkę, a ,,to coś" położyła na biurku. Było to naprawdę małe. Trudno było stwierdzić co to jest gołym okiem. Przypomniała sobie, że ma przecież mikroskop, który dostała kiedyś jako nagrodę za dobre stopnie, na końcu 4 roku w Hogwarcie. Zaczęła grzebać po szafkach. Jest! Wyciągnęła go ostrożnie z folii i wytarła z kurzu. Postawiła go na stole i położyła przed nim ten tajemniczy kawałek. A czego? Po chwili już wiedziała.

 Był to bardzo mały, ale jakże ostry odłamek szkła. Skąd to się tu wzięło? Raczej nie było zamierzone, by ten kawałek znalazł się z liścikiem, bo nikt raczej nie chciał pokazywać śladów. A ślad był - i to jaki! Otóż Hermiona, gdy jeszcze lepiej ustawiła mikroskop dostrzegła na nim coś, co wcześniej uważała za brud. Był to bardzo mały fragment odcisku palca. Zobaczyć go można było tylko za pomocą bardzo dobrego mikroskopu, który - na szczęście - Hermiona posiadała. Nie wiedziała jednak do kogo należy ten odcisk. W tym już jej mikroskop nie pomoże. Potrzeba maszyny do przetwarzania DNA. Ale skąd ją wziąć? Znany był jej tylko jeden egzemplarz. Ten, który znajdował się w pilnie strzeżonym laboratorium w Hogwarcie. Hermiona wiedziała, że to zabronione, ale musiała to zrobić. Po prostu musiała się dowiedzieć.
 I miała już plan.

 ,,Bal Noworoczny...  Będzie dużo zamieszania" - myślała - ,, Kiedy wszyscy będą zajęci, będę miała szansę użyć tej maszyny, do pracowni nie jest trudno się wkraść.. Znam potrzebne zaklęcia... Ale proste to nie będzie... Tak wyjść nie zauważona... Ale to się MUSI udać!" 

Naszkicowała szczegółowy plan tajnych przejść w Hogwardzie.

,,Najbezpieczniejsze będzie przejście nr 6" - stwierdziła w myślach.
Bal był za dwa tygodnie. Był 17 grudnia. Miała czas się przygotować. Gdy wszystko miała już dokładnie zaplanowane, zegar wybił 6:30. Całą noc nie spała. Dopiero teraz poczuła zmęczenie. Postanowiła przespać się 2 godziny. Właśnie tego teraz było jej trzeba.

                                                                     ***

,, Po co dałem jej ten głupi liścik! Widziała mnie , choć było ciemno i teraz pewnie śmieje się, że ją przepraszam!" 

- myślał gorączkowo, pewien Ślizgon. Bolała go głowa, przez to głupstwo. Nie wiedział, czy powinien wyjaśnić to jakoś Hermionie, czy pozwolić, by sama do tego doszła. W końcu była bystra.

- Draco! - usłyszał głos matki dochodzący z kuchni.
- Idę już! - odkrzyknął i zbiegł po schodach - Co na śniadanie?
- Naleśniki z syropem. - odpowiedziała Narcyza, podając mu talerz.
- Gdzie ojciec?
- W pracy, a gdzie ma być?
- Na przykład u Voldemorta - mruknął cicho Draco, ale Narcyza to dosłyszała.
- Czyty już nie masz innego zdaniu o ojcu, tylko uważasz, że on ciągle u Voldemorta na klęczkach siedzi? - powiedziała lekko podniesionym głosem Narcyza.
- Nieważne - powiedział Draco, odsuwając pusty talerz ze śniadaniem. 

Po chwili Narcyza poczuła tylko lekki powiew zamykanych drzwi i usłyszała szybkie kroki na schodach i przekręcanie klucza. No tak. Cały Draco.

--------------------------------------------------
Z wielkim ubolewaniem udało mi się skończyć Rozdział II! Trochę rzadko dodaję rozdziały, jak na początek, za co bardzo przepraszam, ale jestem, nie wiem dlaczego, ciągle zajęta :( Być może, jak będą ferie świąteczne to będę dodawać rozdziały częściej, ale wtedy znowu świąteczne porządki!
Dziękuję wam kochani za miłe komentarze, cieszę się, że moje opowiadanie was zainteresowało :)
Śledźcie tego bloga, bo Rozdział II to przecież dopiero początek :)
Iraler

1 komentarz:

  1. moja droga, zostawiłaś nam Link, więc zaglądam, bardzo cię proszę o prawidłową odmianę słowa HOGWART > HogwarCIE >HogwarTU
    To po pierwsze, po drugie, spraw, zebym uwierzyła, że można być nieuprzejmym... nie wyrzucam cię, ale idź sobie...
    Nie chciała towarzystwa, ale brakowało jej rodziców, droga Iraler, uporządkuj postacie i daj im jakąś głębię. Niech te osoby będą spójne i jakoś ze sobą grają. Musisz dużo popracować nad sobą i wierzę, że dobra beta i dalsze pisanie pomoże ci w osiągnięciu sukcesu.
    Na razie nie jestem w stanie uwierzyć, ze czarodzieje rozdawali Mikroskopy za dobre wyniki, że jej mikroskop był zakurzony, że jest jakieś laboratorium DNA w HOGWARCIE (ponawiam prośbę o dobrą odmianę)
    I nie sądzę, by arystokracja podawała śniadanie/obiad czy kolację osobiście, od tego jest służba... Narcyza jako arystokratka miała pachnieć i ładnie wygladać... chyba że w drodze wyjatku nalewała komus herbaty z czajniczka (koniecznie przyniesionego przez służbę) Wątpię, by Malfoyowie wiedzieli, gdzie u nich jest kuchnia i jak się używa patelni...
    Życzę dalszych sukcesów.
    Alex

    OdpowiedzUsuń