niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 3

                                                                 "Love me or hate me,
both are in my favor...
If you love me, I'll
always be in your
heart... If you hate me, I'll always be in your
mind." - William Shakespeare

Obudziła się w świąteczny poranek. Minął tydzień od pojawienia się śmierciożercy. Tymczasem za oknem, na wietrze, kołysały się świeże płatki śniegu, które mogła codziennie rano podziwiać już od dobrych 2 tygodni. 23 grudnia. Dzień przed Wigilą. Jutro jeden z jej ulubionych dni roku. Przypomniała sobie o rodzicach. Mieli wrócić na święta.

Podeszła do okna. Nie było tam sowy, więc okryła się kocem i zeszła na dół, gdzie niestety nie znalazła niczego, co mogłoby wskazać, że rodzice są w drodze do niej. Lekko zawiedziona udała się z powrotem do swojego pokoju. Położyła się na łóźku, przytulając policzek do poduszki. Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w tykanie zegara. Lecz oto wydarzyło się coś niespodziewanego. Usłyszała brzęk tłuczonego szkła. Natychmiast otworzyła oczy i zerwała się z łóżka.

Zbiegła na dół, mało nie gubiąc pantofli. W domu ktoś był. Na podłodze leżało potłuczone szkło, musiała bardzo uważać, by nie pokaleczyć nóg. Na palcach zakradła się do kuchni, do której drogę wskazał jej ślad szkła. Nikogo tam nie było, pozostało jedynie otwarte okno, przez które wiatr wnosił do domu śnieg. Zamknęła okno i otarła z czoła krople potu. Była wystraszona. Gdyby tylko rodzice już tu byli! Jej głowę nawiedziły w tym momencie najczarniejsze myśli. Widziała najczarniejsze scenariusze śmierci swoich rodziców. Zaczęła się poważnie zastanawiać, czy nic im nie jest. Ale na razie miała inny problem. Musiała sprzątnąć potłuczone szkło i dowiedzieć się, kto tu był.

 Być może to był też klucz do rozwiązania zagadki z pojawieniem się śmierciożercy. A może była to odpowiedź, dlaczego do tej pory nie ma jej rodziców... Nie chciała spędzić świąt w samotności. Postanowiła wysłać sowę do jej przyjaciół. Być może oni mogliby ją odwiedzić. A może rodzice jednak wrócą? Może jej intuicją ją zawiodła i niepotrzebnie zaprząta sobie głowę takimi myślami? Zignorowała jednak te pytania zadawane jej przez umysł i zabrała się do pisania listu do jej przyjaciół. Bo przecież nie zaszkodzi być zapobiegawczym, co nie?

                                                                      Droga Ginny!
Chciałabym Cię zaprosić na święta do mnie! Co prawda wiem, że zamierzałaś je spędzić inaczej, ale byłoby mi bardzo miło, gdybyś zrobiła to dla mnie i spędziła je ze mną. Piszę to do ciebie, ponieważ obawiam się o moich rodziców, że mogą nie wrócić na święta. Myślę, że mogą po prostu się spóźnić, albo... może lepiej nie będę tego pisać. Wolę ci wyjaśnić moje obawy jak już do mnie przyjedziesz. Na Wigilię mam zamiar jeszcze zaprosić Harrego i Rona. To będzie taka przyjacielska uczta. Swoją drogą, może mogłabyś zostać u mnie już do Sylwestra? Wróciłybyśmy razem do Hogwartu. Spytaj rodziców, jeśli oczywiście chcesz. Byłoby super!
 Całusy,
Twoja Hermiona                                                                                                                        
   
                                                                            Harry!
Piszę do ciebie, ponieważ chcę cię zaprosić do mnie na święta.Nie wiem czy moi rodzicę na nie wrócą, bo do tej pory ich nie ma... A ja nie chcę spędzać świąt sama. Zapraszam też Ginny i Rona, więc spędzimy te święta w małym gronie, ale jeśli będziemy wszyscy, to myślę, że będą jak najbardziej udane! Mam nadzieję, że szybko odpiszesz - czekam na odpowiedź! Muszę wam wszystkim koniecznie coś opowiedzieć. To bardzo ważne.  
Buziaki,
Hermiona      
                                                                                                                                                                                                                                                                                                     
                                                                         Ron!
Z przyjemnością chcę cię zaprosić na tegoroczne święta, czyli na... jutro. Moi rodzice raczej się już nie zjawią. Powinni już być... Trochę się o nich martwię, ale to opowiem tobie, Harremu i Ginny (ich też zaprosiłam) przy Wigili, jeśli się zjawicie. Te święta bez was wszystkich nie będą udane! Jeśli tylko to możliwe, to proszę, przyjedź. Bez ciebie nie będzie przecież zabawy - musimy być wszyscy!
Pozdrawiam cię jeszcze i mam nadzieję na wesołe święta,
Hermiona


Odetchnęła z ulgą, gdy skończyła pisać ostatni list. Przywołała sowę i dała jej listy. Ptak oczywiście musiał ją przy tym ugryźć w palec.
Jakby inaczej!

---------------------------------------------------------
Nareszcie skończyłam Rozdział 3! Sprawił mi on małe trudności, ale udało się :) Nie dodawałam dawno rodziałów, bo uznałam, że jeśli nie komentujecie to bez sensu to pisać... Ale stwierdziłam, że może nie ma co liczyć na wielką aktywność po prologu i 2 rozdziałach! Tak więc piszę dalej, z aktywnością czy bez, ale byłabym bardzo wdzięczna, jakby pod tym wpisem był chociaż jeden miły komentarz :*
A tak w ogóle, jak tam Mikołajki? ;)
P.S.Przepraszam jeszcze za wygląd tych listów, bo wyszło to trochę śmiesznie porozrzucane, ale może mi wybaczycie xD
Iraler


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz